Nie komplikuj!

W zespole Dew-X utarło się powiedzonko-klucz „Estońskie workflow”

Czy przypomina Wam coś Art. 15zzzzzu. 1. Ograniczenia, o których mowa w art. 15zzzzzo ust. 2 pkt 2…?

No właśnie. Kiedy myślimy o zawiłości polskich przepisów, to włos się na głowie jeży.
VAT, PIT, CIT, COVID – szkoda gadać. Nie słyszeliśmy, aby ktoś mówił, że jest za dalszym ich komplikowaniem – słyszy się raczej wyłącznie głosy za uproszczeniem lub zaoraniem i napisaniem na nowo.

Z drugiej strony, gdy tylko mamy taką możliwość, sami komplikujemy jak tylko się da. Wdrożenia procesów obiegu dokumentów i spraw są dobrym przykładem takiego działania. Pojawienie się elektronicznego systemu czasem wręcz zachęca do jeszcze większego zagmatwania istniejących przed wdrożeniem procedur – ponieważ pojawia się taka okazja. W efekcie tego, powstają procesy potwory, o takim stopniu złożoności, że nawet odczytanie ich mapy wymaga sporej determinacji i doświadczenia.

Czy da się inaczej?

W Dew-X wierzymy, że tak – że maksymalne uproszczenie procesów jest jednym z podstawowych celów wdrożenia elektronicznego obiegu dokumentów.

Jednym ze sposobów takiego działania jest „rozbijanie” dużych procesów na kilka mniejszych. Żeby zobrazować ten przykład weźmy taki proces urlopowy. Zazwyczaj łączy w sobie różne warianty nieobecności: urlop wypoczynkowy, okolicznościowy, na żądanie, na dziecko (macierzyński, ojcowski – rodzicielski i wychowawczy), szkoleniowy, bezpłatny oraz wszelkie formy płatnej i bezpłatnej nieobecności osób świadczących usługi.
Pomyślmy teraz o mapie takiego procesu i jej zawiłościach – aktorach, rodzajach decyzji, warunkach itp. itd. Żeby zaprojektować coś takiego trzeba analityka, po set zł za godzinę (a to przecież i tak dość prosty proces porównując go na przykład do niektórych obiegów faktur).
Tymczasem, gdyby zaprojektować każdy z przypadków oddzielnie, to „wyklikanie” pojedynczego z nich (formularze i przepływ) i to w ogóle bez rysowania mapy, zajęłoby pewnie kilkanaście minut. Co więcej, wypełnianie prostszych formularzy byłoby też znacznie wygodniejsze dla późniejszych użytkowników.

Dlaczego zatem to myślenie nie jest powszechne?

Po pierwsze nie wszyscy zgadzają się z tezą, że prościej znaczy lepiej.
Po drugie, wdrożenie powinno być okryte mgłą wiedzy tajemnej, zarezerwowanej wyłącznie dla wtajemniczonych.
Po trzecie – dostawcy często licencjonujują per proces i/lub zarabiają na wdrożeniach.

Z Dew-X jest inaczej. Możecie podążać z nim ścieżką „estońskiego” workflow.

Super. Jak rozpocząć?